Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Będziemy żądać wyjaśnień

Treść

Z Arkadiuszem Mularczykiem, posłem PiS, wiceprzewodniczącym sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, rozmawia Wojciech Wybranowski Jak ocenia Pan działania pana Jarosława Szczepańskiego, szefa Biura Prasowego Kancelarii Sejmu, który w znacznym stopniu ograniczył dziennikarzom "Naszego Dziennika" możliwość pracy w Sejmie? - Jest to sytuacja skandaliczna. W tym zakresie osobiście, jako poseł, ale też zwrócę się do klubu parlamentarnego PiS o podjęcie wspólnej inicjatywy w tej sprawie, wystąpię do marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego o wyjaśnienie wszystkich wątpliwości, jakie pojawiają się w tej sprawie. Uważam, że jako klub PiS wspólnie powinniśmy zażądać wyjaśnień od osób, które podjęły tak bulwersującą decyzję. Kancelaria Sejmu będzie tłumaczyć się zmianami w regulaminie i tym, że parlamentarzyści domagali się ograniczenia liczby dziennikarzy mających wstęp w kuluary Sejmu. - Jeżeli taką argumentacją posługują się pracownicy Biura Prasowego Kancelarii Sejmu, to jest to argumentacja absurdalna i kłamliwa. Mamy informację, że restrykcje w tak znacznym i dotkliwym stopniu dotknęły dziennikarzy tylko jednej gazety - "Naszego Dziennika". Poprosimy więc o oficjalny wykaz dziennikarzy, którzy wcześniej posiadali stałe karty prasowe pozwalające na pracę w kuluarach Sejmu, a którzy nie dostali ich obecnie, i po tym bardzo łatwo ustalimy, jaka jest prawda, jakie były intencje autorów tego absurdalnego pomysłu. Jakie, Pana zdaniem, mogły być powody takiej decyzji pana Szczepańskiego? - Wydaje mi się, że jest to ewidentnie decyzja o charakterze politycznym. Platforma realizuje politykę ograniczania wpływów partii politycznych o charakterze prawicowym czy centroprawicowym i niezależnych, opozycyjnych mediów. Wszystko wskazuje na to, że odebranie stałych kart prasowych dziennikarzom "Naszego Dziennika", którzy wcześniej od lat pracowali w Sejmie, jest jednym z elementów takiej polityki. Nie tak dawno marszałek Bronisław Komorowski i politycy PO podnosili larum w proteście przeciwko szykanom wobec opozycyjnych dziennikarzy na Białorusi... - Na pewno sytuacja, z jaką mamy do czynienia obecnie, próba utrudnienia dziennikarzom wybranej gazety relacjonowania wszystkich aspektów prac polskiego parlamentu nieco przypomina sytuację z Białorusi; urzędnicy rządzącej koalicji zaczynają szykanować dziennikarzy niezależnej, opozycyjnej redakcji. Chcę podkreślić, że według badań stowarzyszenia Reporterzy Bez Granic na rok 2007 Polska pod względem wolności prasy znalazła się na miejscu 56. na 169 krajów. To pokazuje, że tak naprawdę nie mamy w Polsce wolności prasy, wolnych mediów z uwagi na fakt wielu różnych ograniczeń, które mogą swoimi decyzjami wprowadzać politycy. Takie szykany jak te, które za sprawą sejmowego urzędnika dotknęły dziennikarzy "Naszego Dziennika", są jednym z powodów, dla których Polska znajduje się tak nisko w międzynarodowych rankingach wolności słowa i mediów. Zaproponował Pan uchylenie w prawie prasowym możliwości karnego ścigania dziennikarza pod pretekstem "zniesławienia". - Tak, najważniejsza zmiana to wyeliminowanie z ustawodawstwa karnego art. 212, który umożliwia ściganie dziennikarzy za zniesławienie i pomówienia. Taka sytuacja powoduje, że Polska w rankingu wolności prasy jest na odległym miejscu. Sankcje karne grożące dziennikarzom mają wpływ nie tylko na realizację wolności słowa, ale również prawo obywateli do informacji o życiu osób publicznych. Groźba odpowiedzialności karnej, sam straszak "wytoczę proces" niekiedy skłania dziennikarzy do porzucenia wielu ważnych tematów, niewygodnych czy trudnych. Ale, co istotne, wprowadzając te zapisy, eliminując art. 212, musimy zapewnić obywatelom prawo dostępu do szybkiego sądu. Obecnie, niestety, to prawo jest iluzoryczne, procesy związane z odmową opublikowania odpowiedzi czy sprostowania, procesy o ochronę dóbr osobistych trwają dziś latami. Tylko szybki wyrok w sprawie, gdzie istnieje możliwość naruszenia dóbr osobistych pozwoli na ich ochronę. Postulujemy w związku z tym szybkie procedury sądowe, tak by w ciągu miesiąca, dwóch miesięcy sąd wydał decyzję w sprawie opublikowania odpowiedzi na materiał prasowy naruszający dobra osobiste, a w sprawach, gdy do takiego naruszenia doszło, stwarzamy szybką ścieżkę sądową umożliwiającą w ciągu trzech, czterech miesięcy uzyskanie wyroku rozstrzygającego. W jaki sposób chce Pan przy dzisiejszej niewydolności sądów osiągnąć taki efekt? - Tę procedurę uzyskujemy poprzez kilka elementów wprowadzenie terminów, w ciągu których sąd będzie musiał sprawę rozpoznać, nałożenie na strony obowiązku przedstawienia wszelkich dowodów na pierwszej rozprawie, ale również konieczność zapewnienia udziału świadków zgłaszanych w trakcie rozprawy. Co jest również istotne - w sprawach, gdzie strona dochodzi roszczenia niemajątkowego, czyli na przykład przeproszenia, sąd rozstrzyga takie postępowanie w pierwszym rzędzie. To powoduje, że takie sprawy będą znacznie szybciej rozpatrywane. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-04-05

Autor: wa