Będzie wysoki przedstawiciel
Treść
Unia Europejska przygotowuje się do powołania swojego ministra spraw zagranicznych, zwanego wysokim przedstawicielem, oraz kilkutysięcznego korpusu dyplomatycznego. Ma to jej zapewnić pełnienie funkcji ważnego globalnego aktora w polityce międzynarodowej, bardziej znaczącego niż dotąd - takie informacje otrzymali wczoraj posłowie sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych od Jacka Saryusza-Wolskiego, przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego. Celem przybycia Saryusza-Wolskiego na posiedzenie komisji było m.in. omówienie współpracy między parlamentami narodowymi a europejskim po ewentualnym wejściu w życie traktatu lizbońskiego, ponieważ - jak stwierdził Krzysztof Lisek (PO), przewodniczący komisji - w nowych warunkach "musi być ona ściślejsza". - Jesteśmy w takim momencie szczególnym, kiedy wspólna polityka zagraniczna i bezpieczeństwa UE przekracza pewien próg. Związane jest to z traktatem lizbońskim, który niebawem wejdzie w życie, prawdopodobnie 1 stycznia 2009 roku. Oznacza to bardzo ważne konsekwencje dla samej UE oraz Polski - rozpoczął swoje wystąpienie Saryusz-Wolski. Wskazał on na plany UE w dziedzinie polityki zagranicznej, które "są zapisane w samym traktacie". - Jest to ambicja, ażeby Unia zaczęła pełnić rolę ważnego, globalnego aktora w polityce międzynarodowej, bardziej znaczącego niż dotąd - zaznaczył. Temu celowi ma, według niego, służyć m.in. powołanie europejskiego ministra spraw zagranicznych. - Takim upostaciowieniem tej wspólnej polityki zagranicznej będą rozwiązania i rozstrzygnięcia instytucjonalne. Będzie minister spraw zagranicznych, zwany wysokim przedstawicielem. Będzie wspólny korpus dyplomatyczny, zwany służbą działań zewnętrznych. Zaczynają się już ustalenia na temat tego, jak będzie wyglądała kilkutysięczna dyplomacja unijna, która będzie zbudowana z elementów struktury Rady, z jednej lub dwóch dyrekcji generalnych Komisji Europejskiej oraz przedstawicieli państw członkowskich - oznajmił. Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych PE opisał także na spotkaniu rolę, jaką odgrywa PE w europejskiej polityce zagranicznej oraz jakie są jego priorytety. - Parlament Europejski ma większe znaczenie, niżby to wynikało z litery traktatu. Stan prawny nie odzwierciedla stanu faktycznego dlatego, że wykonuje on pewne funkcje i działania, które wybiegają poza formalne zapisy. Przede wszystkim PE, wypowiadając się głośno w postaci swoich dokumentów i stanowisk, legitymizuje politykę zagraniczną - podkreślił. Do priorytetów polityki zagranicznej Unii "dla nas najważniejszych" Saryusz-Wolski zaliczył poszerzanie i sąsiedztwo. Efektem tego pierwszego ma być m.in. integracja państw bałkańskich. - Natomiast na temat sąsiedztwa toczy się spór, czy ma ono być drogą do poszerzenia, czy też jakby substytutem członkostwa - takim nieprowadzącym do zjednoczenia z UE - mówił. Jacek Dytkowski "Nasz Dziennik" 2008-03-15
Autor: wa