Bankiet u ordynata
Treść
Zamkowe mury oraz zabytkowe wnętrza każdej imprezie dodają prestiżu. Okazuje się, że można je wynająć bez większych problemów. Wszystko zależy od ceny, a czasem rangi imprezy. Dla dyrekcji obiektów państwowych to sposób na podreperowanie budżetu, dla prywatnych właścicieli zabytków - dochodowy biznes. W pierwszych najłatwiej wynająć sale instytucjom kulturalnym lub naukowym. Chyba, że w zamku działa centrum konferencyjne z hotelem i restauracją. Wtedy rodzaj klienta nie gra roli. - Oczywiście priorytetem są dla nas imprezy o charakterze kulturalnym, naukowym czy społecznym, ale firmy całkowicie komercyjne również mogą obchodzić u nas swoje jubileusze lub organizować pokazy i prezentacje - mówi Bożena Wiórkiewicz, pełnomocnik dyrektora Zamku Królewskiego w Warszawie ds. kontaktów z publicznością. Udostępniane są cztery sale, skarbiec, biblioteka i dziedziniec. O kosztach pani pełnomocnik nie zgadza się rozmawiać. - To tajemnica handlowa. Cena zależy od bardzo wielu czynników. Zarobione w ten sposób pieniądze przeznaczane są na cele statutowe zamku - ucina. Podobnie trudno dowiedzieć się, ile kosztowałoby wynajęcie dziedzińca lub sali Senatorskiej na zamku na Wawelu. Danuta Ziernicka, wicedyrektor ds. administracyjnych podkreśla, że w tych miejscach mogą odbywać się jedynie koncerty zorganizowane przez Filharmonię Krakowską, Urząd Miasta lub instytucję sponsorującą zamek. - Dla pozostałych firm istnieje możliwość wynajęcia sal w Centrum Wystawowo-Konferencyjnym. W żadnym wypadku nie można wynająć komnat z ekspozycją - zastrzega dyrektor Ziernicka. Zamek w Pieskowej Skale gości większe grupy osób tylko kilka razy w roku. Koszt wynajmu podziemnych sal zamyka się w kilku tysiącach złotych. Klientami są zazwyczaj instytucje kulturalne lub organizatorzy konferencji naukowych. Jeden z pracowników tłumaczy to tak: - Ludzie ci zazwyczaj wiedzą, jak zachować się w budynku zabytkowym, a pracownik firmy motoryzacyjnej nie zrozumie, że w pomieszczeniach zamku nie może zapalić papierosa. Jednym z nielicznych muzeów w Polsce, gdzie można wynająć pomieszczenia z ekspozycją, jest zamek w Łańcucie. - W sali balowej, jeśli zapraszanych jest więcej osób, lub w gabinecie ordynata, gdy gości jest mniej, odbywają się bankiety. Oczywiście jest mnóstwo warunków, które należy spełnić. Na przykład nie wolno używać świec, czerwonego wina lub czerwonych soków, które plamią posadzkę i są niezmywalne. Nie wolno również tańczyć - wylicza Bożena Rybkowska, kierownik działu wnętrz łańcuckiego zamku. Osoby prywatne mogą jedynie starać się o udostępnienie dziedzińca. Prestiż firmy jest istotny, jeśli zależy nam na wynajęciu części Muzeum Łazienek Królewskich. - Nie może to być firma "krzak" - podkreśla Ewa Góral, pracowniczka muzeum. - Istnieje możliwość zorganizowania imprezy po wcześniejszym zatwierdzeniu przez nas jej scenariusza. Jeżeli będzie to koncert, to w grę wchodzi tylko muzyka klasyczna. Górna granica kosztów za wynajęcie jednego obiektu wynosi 30 tys. zł dziennie. Takich wymagań nie stawia klientom dyrekcja Zamku Komturów Krzyżackich Golub-Dobrzyń. - Ze względu na ruch turystów, w celach komercyjnych wynajmujemy sale najwyżej cztery, pięć razy w roku. Nie jest ważne, czy będzie to osoba prywatna, firma czy instytucja. Odbywają się tu nawet wesela. Jeśli tylko impreza nie będzie miała charakteru szalonego pijaństwa, czy profanacji tego miejsca, to zgadzamy się na wynajem. Każdą zarobioną złotówkę przeznaczamy na renowację zamku - mówi Piotr Kwiatkowski, dyrektor ds. administracyjnych zamku. Wynajęcie trzech sal w sezonie może kosztować nawet 10 tys. zł. Za dwa razy mniejszą kwotę, również bez specjalnych obostrzeń, udostępniane są na całą dobę Sala Rycerska i dziedziniec Zamku Tarnowskich w Suchej Beskidzkiej, zwanego "Małym Wawelem".W większości zamków działają firmy, które zajmują się kompleksową obsługą konferencji czy imprez. Oprócz wynajęcia zabytkowych sal, oferują również wiele atrakcji dla gości - zabawy rycerskie, polowania, nocne zwiedzanie komnat i biesiady. To atrakcje również tylko dla klientów z zasobnymi portfelami. NATALIA ADAMSKA "Dziennik Polski" 2007-07-09
Autor: wa