Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Awans jest, ale będzie trudniej

Treść

Sobota i niedziela nie były najbardziej udanymi dniami dla polskich siatkarek walczących w mistrzostwach świata w Tokio. Nasze reprezentantki nie znalazły bowiem sposobu zarówno na Tajwan, jak i dzień później na Japonię. Oba mecze przegrały 1:3 i choć już wcześniej były pewne awansu do kolejnej fazy turnieju, znacznie utrudniły sobie życie. Żeby myśleć o strefie medalowej - a po cichu o podium marzą - Polki nie mogą już pozwolić sobie na praktycznie żadną stratę. A w drugiej rundzie rywalki będą teoretycznie dużo trudniejsze niż Tajwan i Japonia. Początek sobotniego meczu z Tajwanem był bardzo wyrównany. Przed pierwszą przerwą techniczną Polki zdołały jednak uzyskać dwupunktową przewagę i wydawało się, że przejmą inicjatywę. Nic z tych rzeczy. Po chwili rywalki zdobyły pięć punktów z rzędu, trener Ireneusz Kłos wziął czas, ale i to nie pomogło. Tajwanki jeszcze zwiększyły prowadzenie - 14:8. To był koniec marzeń o wygraniu seta - już do końca nasze grały słabo, chaotycznie, popełniały proste błędy. Przed drugą partią trener Kłos wprowadził na parkiet Annę Podolec zamiast Kamili Frątczak. Polki poprawiły blok i zagrywkę i to od razu przyniosło skutek - było 5:2. Ale nagle znów stanęły, a przeciwniczki szansę wykorzystały - chwilę później wygrywały już 10:7. Nic nie pomogła kolejna zmiana (Natalia Bamber za Joannę Mirek). Polki seta przegrały praktycznie bez walki. W trzeciej odsłonie ciężar gry wzięła na siebie Bamber i głównie dzięki niej nasze zyskały przewagę (12:7, 14:10, 16:12). Końcówka była dramatyczna (21:20), ale ze szczęśliwym finałem. Czyżby karta miała się odwrócić? Czwarty set rozpoczął się dobrze, mistrzynie Europy prowadziły już 16:11 i wydawało się, że okazji nie wypuszczą z rąk. Niestety, po przerwie technicznej straciły sześć punktów z rzędu i znów wygrywały rywalki. Presja i nerwy nie pomogły - w końcówce Polki zaczęły popełniać proste błędy; przegrały seta, przegrały mecz. - Dziś wszystkie dziewczyny zagrały poniżej swoich możliwości, zarówno zawodniczki podstawowe, jak i zmienniczki. Może poza Natalią Bamber, która jako jedyna świeciła dziś jasno. Mimo to była szansa, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść - powiedział trener Kłos. Wczoraj Polki grały z Japonią, teoretycznie najtrudniejszym rywalem w pierwszej fazie mistrzostw. Gdyby wygrały, do kolejnej fazy awansowałyby z dobrym bilansem dwóch zwycięstw i jednej porażki. Niestety, mimo ambitnej postawy nie zdołały zgarnąć kompletu punktów, przez co bardzo utrudniły sobie życie. Początek spotkania był wyrównany, ale Polki znów powieliły stare błędy. Prowadziły 8:6, by po chwili oddać pięć punktów z rzędu. Niedługo później Japonki wygrywały 16:13, ale kapitalna postawa naszych pozwoliła im odrobić stratę i wyjść na prowadzenie 20:19. Kilka prostych błędów i rywalki bez problemów zdobyły cztery punkty... Drugi set - niemal identyczny. Znów 8:6 dla Polek i 13:16 dla Japonek. W końcówce remis po 21, a po chwili punkt dla naszych. Biało-Czerwone miały cztery piłki setowe, rywalki wybroniły się jednak z opresji, by w końcówce zadać cios decydujący. Polki to podłamało, trzecią odsłonę zaczęły fatalnie (3:8, 5:11). Na parkiecie pojawiła się wówczas Mirek, ale niewiele to zmieniło. Japonki wygrywały 16:11 i mecz zdawał się rozstrzygnięty. Ale kilka świetnych akcji Mirek, Mileny Rosner i Sylwii Pyci spowodowało, że nasze odrobiły stratę i wygrały seta. Jednak to było wszystko, na co Polki było wczoraj stać. Czwarta odsłona przebiegała już wyraźnie pod dyktando rywalek, które pewnie zwyciężyły. - Zabrakło chłodnej głowy i rozwagi w końcówkach setów. Szkoda zwłaszcza tego drugiego seta, ale taka jest siatkówka. Dziś też nie zawsze szczęście było po naszej stronie. Kolejny raz potwierdza się prawda, że nie potrafimy grać z zespołami azjatyckimi. Jednak jeszcze nie złożyliśmy broni, dziewczyny pokazały dziś, że będą walczyć i o to chodzi - podsumował Ireneusz Kłos. Co dalej? Polki awansowały do drugiej fazy mistrzostw z przeciętnym bilansem jednej wygranej i dwóch porażek (wyniki spotkań z Tajwanem, Japonią i Koreą Płd., które również zakwalifikowały się z naszej grupy). Od środy ta czwórka rywalizować będzie w grupie E, a spotka się z mocnymi Serbkami (bilans 3:0), Włoszkami (2:1), Kubankami (1:2) i Turczynkami (0:3). Nasze panie, jeśli myślą o wysokich celach, nie mogą pozwolić już sobie na żadną porażkę. Czy to realne? Piotr Skrobisz, "Nasz Dziennik" 2006-11-06 Grupa A - wyniki Sobota: Kostaryka - Kenia 3:2 (19:25, 23:25, 25:16, 32:30, 15:9), Polska - Tajwan 1:3 (19:25, 18:25, 25:23, 23:25), Japonia - Korea Płd. 3:1 (25:21, 21:25, 25:21, 25:22). Niedziela: Tajwan - Kostaryka 3:0 (25:10, 25:18, 25:12), Kenia - Korea Płd. 0:3 (13:25, 13:25, 12:25) Japonia - Polska 3:1 (25:22, 30:28, 26:28, 25:18).

Autor: ea