Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Australian Open

Treść

Zakończyła się wspaniała seria Łukasza Kubota i Oliviera Maracha w Australian Open. Polsko-austriacki debel przegrał 3:6, 1:6 w półfinale turnieju wielkoszlemowego z Maheshem Bhupathim z Indii i Markiem Knowlesem z Bahamów (3.), ale i tak osiągnął w Melbourne niezaprzeczalny sukces. Do finałów gry indywidualnej awansowali wczoraj Amerykanka Serena Williams (nr 2.) i Rosjanka Dinara Safina (3.) oraz Szwajcar Roger Federer (2.).

Kubot i Marach byli rewelacją imprezy, i co do tego wątpliwości nie ma nikt. W drodze do półfinału pokonali bowiem m.in. najwyżej rozstawioną parę - Kanadyjczyka Daniela Nestora i Serba Nenada Zimonjica oraz mających niemałe aspiracje Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego. Marzyli o finale, sukcesie absolutnie spektakularnym, ale mieli zbyt mało atutów, by go osiągnąć. Wczorajszy pojedynek (toczony na Rod Laver Arena, czyli korcie centralnym) rozpoczęli bardzo źle. Już w drugim gemie fatalnie serwujący Marach (aż dwa podwójne błędy) został przełamany, rywale objęli prowadzenie 2:0 i to był moment decydujący. Już do końca partii oba deble utrzymywały swoje podanie, co oznaczało, że Bhupathi i Knowles zrobili pierwszy krok na drodze do finału. Drugi był jeszcze łatwiejszy. Rywale przeważali już wyraźnie, biegali po korcie zdecydowanie lżej, pewniej, nie mieli większych problemów ze zdobywaniem kolejnych punktów. Wygrali po niespełna godzinie nierównej walki, ale nie było w tym nic zaskakującego. Bhupathi i Knowles to zawodnicy utytułowani, mogący pochwalić się licznymi sukcesami, mający spore doświadczenie w grze o najwyższą stawkę. Kubot i Marach osiągnęli w Melbourne życiowy sukces, pierwszy raz w karierach wystąpili w półfinale turnieju Wielkiego Szlema. Do finału awansowali wczoraj także amerykańscy bliźniacy, Bob i Mike Bryanowie (2.), którzy wygrali 6:3, 6:3 z Czechem Lukasem Dlouhym i Leanderem Paesem z Indii (4.).
Zwycięsko (na razie) z konfrontacji z tenisistkami z Rosji wyszła Serena Williams (2.). Młodsza z sióstr w ćwierćfinale pokonała Swietłanę Kuzniecową, wczoraj w półfinale odprawiła z kwitkiem Jelenę Dementiewą (4.) 6:3, 6:4. Amerykanka mogła obawiać się tego starcia, bo od początku roku Rosjanka spisywała się znakomicie, wygrała 15 kolejnych spotkań, turnieje w Auckland i Sydney. Miała też wielki apetyt na sukces w Melbourne. Wczoraj jednak zabrakło jej nieco sił, a grająca bardzo agresywnie i zdecydowanie Williams to wykorzystała. W drugim "rosyjskim" półfinale Safina wygrała 6:3, 7:6 (7-4) z Wierą Zwonariewą (7.).
Do finału awansował także Federer. Rozstawiony z "dwójką" były lider światowego rankingu potwierdził powrót do wielkiej, mistrzowskiej formy, pokonując 6:2, 7:5, 7:5 Amerykanina Andy'ego Roddicka (7.). Szwajcar zagrał świetnie, ale taki przebieg wydarzeń można było spokojnie przewidzieć. W 17 wcześniejszych meczach obu tenisistów aż 15 razy wygrywał Roger Federer. Swego kolejnego przeciwnika pozna dziś - będzie nim na pewno Hiszpan, Rafael Nadal (1.) lub Fernando Verdasco (14.).
Pisk
"Nasz Dziennik" 2009-01-30

Autor: wa