Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Armia ze skazą

Treść

Komendant Garnizonu Koszalin został odwołany ze swojej funkcji przez szefa Ministerstwa Obrony Narodowej za wystawienie honorowej asysty wojskowej w czasie pogrzebu byłego komunistycznego prokuratora Wacława Krzyżanowskiego, który uczestniczył w procesie Danuty Siedzikówny „Inki”, postaci wręcz symbolicznej dla niepodległej Polski, która walczyła z sowiecką okupacją po drugiej wojnie światowej.

Pojawia się cały szereg pytań dotyczących tego wydarzenia. Jak dowódca garnizonu mógł nie wiedzieć, że nie można oddawać honorów wojskowych osobie, która uczestniczyła w zbrodniach systemu komunistycznego? Najprawdopodobniej wiąże się to ze specyficzną formacją intelektualną wielu ludzi pełniących funkcje kierownicze w wojsku. Tak jak nie doszło do procesu dekomunizacji w polskim wymiarze sprawiedliwości i do dziś wielu prokuratorów i sędziów komunistycznych cieszy się wolnością i dobrobytem, tak też i w wojsku nie dokonano rozliczenia z dawnym systemem. Mentalność wielu ludzi pracujących w wojsku jest skażona dziedzictwem PRL, co wielokrotnie wychodzi na światło dzienne.

Poprzez brak rozliczeń państwo polskie dało sygnał, że III Rzeczpospolita jest prostą kontynuacją PRL, bo jeśli nie osądzono dawnych zbrodniarzy, to znaczy, że należą się im honory państwowe na pogrzebach, a także podczas uroczystości państwowych i akademii. Zachętą do decyzji o państwowym pochówku Wacława Krzyżanowskiego był choćby państwowy pogrzeb Wojciecha Jaruzelskiego, który całą swoją karierę wojskową i polityczną realizował w PRL i który jest odpowiedzialny za wiele zbrodniczych decyzji, z wprowadzeniem stanu wojennego na czele. Skoro można z honorami żegnać Jaruzelskiego, to dlaczego nie byłego komunistycznego prokuratora?

W państwie polskim mamy do czynienia z bardzo dużym relatywizmem historycznym, czego wyrazem jest nazewnictwo wielu ulic i placów noszących imię komunistycznych aparatczyków. W Lublinie rada miejska podjęła w tym roku nawet decyzję o uhonorowaniu Grzegorza Seidlera, wieloletniego działacza partii komunistycznej. Takie działania prowadzą do zrelatywizowania państwowej polityki historycznej i demoralizacji polskiego życia politycznego. Jeśli nie jesteśmy w stanie jako państwo oddzielić bohaterów od zdrajców, wszystkich wrzucając do jednego worka noszącego napis „Trudna przeszłość”, to nie możemy wyrażać zdziwienia wobec tego, co stało się przy okazji pogrzebu Wacława Krzyżanowskiego. III RP za bohatera pośrednio uznała poległą za wolność Ojczyzny „Inkę”, a także jej kata, który nie wahał się wydać jej na śmierć.

Autor jest kierownikiem Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX wieku KUL, wykładowcą w WSKSiM w Toruniu.

Prof. Mieczyslaw Ryba
Nasz Dziennik, 16 października 2014

Autor: mj