Anonimowi inwestorzy Wielkiej Chemii
Treść
Ministerstwo Skarbu Państwa chce, by prywatyzacja sektora chemicznego  zakończyła się jeszcze w tym roku. Problem w tym, że o potencjalnych  oferentach wiadomo tyle co nic. Opozycja obawia się, że sytuacja na  rynku nie sprzyja prywatyzacji i za przedsiębiorstwa chemiczne możemy  dostać o wiele mniej, niż są one warte. 
Jak zapowiadał  niedawno wiceminister skarbu Adam Leszkiewicz, kupnem Zakładów Azotowych  Puławy oraz Zakładów Chemicznych Police są zainteresowani nie tylko  europejscy inwestorzy, ale także firmy spoza naszego kontynentu. Jak  informuje MSP, do resortu wpłynęły cztery oferty na zakup akcji ZA  Puławy oraz dwie na zakup akcji ZCh Police.
Oferty te są obecnie  przedmiotem analiz prowadzonych przez Ministerstwo Skarbu Państwa z  udziałem doradców prywatyzacyjnych. Resort skarbu zaprosił inwestorów do  składania wstępnych ofert na zakup obu zakładów w połowie maja br. W  pierwszej kolejności MSP zamierza sprzedać od 10 do 50,67 proc. Puław i  od 10 do 59,41 proc. Polic.
MSP liczy na to, że prywatyzację obu  zakładów uda się sfinalizować do końca tego roku. Podobnie jak  prywatyzację tzw. I Grupy Chemicznej, w skład której wchodzą Ciech SA,  Zakłady Azotowe w Tarnowie (ZAT) i Zakłady Azotowe Kędzierzyn-Koźle  (ZAK). Do zbycia jest 36,6 proc. akcji Ciechu, 52,5 proc. akcji ZAT i  86,2 proc. akcji ZAK. 
Resort nie podaje jednak danych o ewentualnych  oferentach I Grupy. Tak samo nic nie mówi Nafta Polska, spółka  państwowa, która z ramienia Skarbu Państwa nadzoruje prywatyzację  zakładów sektora chemicznego, a która deklaruje jedynie, że  "prywatyzacja spółek sektora Wielkiej Syntezy Chemicznej będzie  kontynuowana". Jednocześnie Nafta Polska informuje, że "w prowadzonym  dotąd procesie prywatyzacji spółek zaliczanych do tzw. I Grupy  Chemicznej nie wyłoniono dotąd żadnego poważnego inwestora". Spółka  brała niedawno pod uwagę niemiecki koncern PCC SE, który przedstawił  jednak "niesatysfakcjonujące warunki kupna zakładów I Grupy". 
Bronią się, jak mogą 
Zakłady  Azotowe Puławy to od ponad 40 lat lider polskiego przemysłu  nawozowo-chemicznego. Sprzedaż chemikaliów stanowi obecnie 40 proc.  ogólnej produkcji. W pierwszym kwartale ubiegłego roku zysk Puław  wyniósł ponad 30 mln złotych. W gorszej sytuacji znajdują się Zakłady  Chemiczne Police. Spółka zamknęła pierwsze sześć miesięcy 2010 roku  stratą netto w wysokości 18,1 mln zł, choć warto dodać, że strata jest  aż o 213 mln zł mniejsza niż w analogicznym okresie 2009 roku. Jednak  firma wciąż znajduje się w trudnej sytuacji. Zarząd spółki wypowiedział  już Zakładowy Układ Zbiorowy Pracy, licząc na zredukowanie kosztów pracy  o około 80 mln zł rocznie oraz ograniczenie zatrudnienia do 2014 roku o  około 500 osób (obecnie zakład zatrudnia 2,8 tys. pracowników). Jak  poinformowało "Nasz Dziennik" biuro prasowe ZCh Police, spółka nie ma na  razie żadnych informacji o ewentualnym inwestorze. 
- Nie ma  lepszego wyjścia niż prywatyzacja, jeśli chodzi o podniesienie jakości  zakładu. Oczywiście trzeba mieć na względzie dobro pracowników, czyli  zadbać o tzw. pakiet socjalny. Ale trzeba też podkreślić, że  prywatyzacji niejednokrotnie chcą sami pracownicy - zaznacza poseł Jan  Musiał (PO). Z argumentacją tą nie zgadzają się związki zawodowe. Jak  zapewnił nas Jerzy Wróbel, przewodniczący Sekcji Krajowej Przemysłu  Chemicznego NSZZ "Solidarność", związek otrzymał dotąd jedynie  zapewnienie ze strony MSP, iż specjaliści zbadają oferentów wyłonionych  przez resort oraz że wszelkie kwestie związane z pakietem socjalnym będą  omawiane już po wybraniu konkretnego nabywcy. Ale związkowcom nie  przekazano żadnych informacji o tym, kto ewentualnie kupi akcje spółek  chemicznych.
Podobnie rzecz się ma w Puławach. - Wszyscy wiemy, jak  to jest u nas z prywatyzacją. Decyzja ministra skarbu o sprzedaży  naszego zakładu bardzo nas zaniepokoiła. Dlatego związki zawodowe  stworzyły porozumienie na rzecz obywatelskiej prywatyzacji spółki,  zadecydowaliśmy o utworzeniu spółki pracowniczej - deklaruje Sławomir  Wręga, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego w ZA  Puławy. Do utworzenia spółki pracowniczej Chemia - Puławy przystąpili  przedstawiciele wszystkich zakładowych związków zawodowych, a więc:  Komisja Zakładowa NSZZ "Solidarność", Związek Zawodowy Pracowników Ruchu  Ciągłego, Związek Zawodowy Pracowników Zakładów Azotowych Puławy,  Związek Zawodowy "Kadra", Związek Zawodowy Inżynierów i Techników oraz  Społeczny Związek Zawodowy. Celem jest odkupienie od Skarbu Państwa  większościowego pakietu akcji Puław. Chodzi o wynoszący 50,67 proc.  pakiet należący do MSP, za który trzeba by zapłacić blisko 700 mln  złotych. Skąd pieniądze? Związkowcy liczą na pozyskanie poręczeń  bankowych.
Oferta powołania spółki pracowniczej została złożona w  resorcie. Wraz z trzema innymi oferentami przeszła wstępną weryfikację  MSP - wybór ostatecznego inwestora nastąpi w październiku br.  Przystąpienie do spółki pracowniczej Chemia - Puławy rozważa samorząd  miejski. Jak informuje Urząd Miasta Puławy, sprawa jest obecnie "w  zawieszeniu" z powodu braku przepisów prawnych umożliwiających podjęcie  takich działań. Jak tłumaczy puławski magistrat, od 20 października 2009  r. obowiązuje przygotowany przez Ministerstwo Gospodarki rządowy  program o nazwie "Wspieranie prywatyzacji poprzez udzielanie poręczeń  spółkom z udziałem pracowników i jednostek samorządu terytorialnego".  Jednak z jego przepisów nie wynika, iż samorządy mogą uczestniczyć w  prowadzeniu działalności gospodarczej - a tym zajmują się ZA Puławy.
Eksperci pomysł popierają
Jak  podkreśla Robert Gwiazdowski z Centrum Adama Smitha, uzyskanie  poręczenia bankowego na wykup akcji od MSP jest "jak najbardziej  wykonalne". - Fachowo określa się to jako wykup menedżerski, który może  dotyczyć nie tylko menedżerów, ale też załogi. Polega on na tym, że  menedżerowie wspierają się kredytem bankowym. Otrzymują go pod zastaw  udziałów, które obejmują na postawie określonego biznesplanu - tłumaczy  ekspert. Jego zdaniem, alternatywą dla sprzedaży zakładów I i II Grupy  mogłoby być konsolidowanie zakładów chemicznych przez polskie podmioty.  Naturalnym konsolidatorem branży z punktu widzenia biznesowego i  ekonomicznego powinien być Anwil SA. - Gdyby Puławy kupiły Anwil od  Orlenu, to wówczas nowa grupa Puławy - Anwil stałaby się absolutnym  liderem na rynku - spekuluje Robert Gwiazdowski. Anwil jest bowiem  jednym z największych producentów nawozów azotowych w kraju, produkuje  saletrę amonową i saletrzak; jest jedynym w Polsce producentem  suspensyjnego polichlorku winylu - tworzywa, z którego wytwarza się  m.in. płyty wielowarstwowe służące do wyrobu tablic graficznych, ekranów  i fasad budynków.
Zdaniem posła Marka Suskiego (PiS) z sejmowej  Komisji Skarbu Państwa, prywatyzacja sektora chemicznego wpisuje się w  rządowy program wyprzedaży majątku narodowego "byle komu i za byle co". -  Kryzys finansowy, z jakim boryka się teraz Polska, to nie jest dobry  czas na sprzedaż majątku narodowego. Nabywca skorzysta z tego i  zaproponuje o wiele mniej, niż te zakłady są warte. Jak jednak widać,  minister skarbu nie ma tego typu rozterek - zauważa poseł Suski.
Anna Ambroziak
Nasz                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                Dziennik                                                                                                                                                             2010-08-31
Autor: jc
