Afera podsłuchowa w Niemczech na rękę kanclerzowi?
Treść
Nie milkną echa afery związanej z podsłuchiwaniem przez Rosję oficerów niemieckiej Luftwaffe. Żołnierze omawiali możliwe przekazanie i użycie na Ukrainie niemieckich rakiet Taurus. Nagranie zostało wykorzystane przez Kreml do siania propagandy w rosyjskich mediach.
Rozmowa wyższych oficerów Luftwaffe trwała prawie 40 minut i została przechwycona przez Rosję. Niemieccy żołnierze omawiali możliwość użycia przez Kijów rakiet manewrujących Taurus, aby m.in. uderzyć w rosyjskie składy amunicji i most prowadzący na Krym. Szef rosyjskiej dyplomacji, Siergiej Ławrow, nazwał informacje z przecieku przebiegłymi planami Bundeswehry.
– Sytuacja wyraźnie wskazuje, że „obóz wojenny” w Europie jest nadal bardzo silny, jeśli ktoś ma jakiekolwiek wątpliwości – stwierdził szef MSZ Rosji.
Strona niemiecka potwierdziła autentyczność nagrań. Trwa kontrola wewnętrznej komunikacji niemieckiego ministerstwa obrony. Na razie nie ma mowy o konsekwencjach. Kanclerz Olaf Scholz nie garnie się do tłumaczenia przecieku.
– Sprawa ta jest wyjaśniana bardzo dokładnie, bardzo intensywnie i bardzo szybko. Jest to konieczne – zaznaczył kanclerz Niemiec.
Nagranie wysokich oficerów Luftwaffe, które Rosja wykorzystuje na użytek swojej propagandy, stawia pod znakiem zapytania skuteczność niemieckiego kontrwywiadu i uderza w resort obrony tego kraju – podkreślił politolog, dr Mirosław Habowski.
– Uderza właśnie przez to, że Rosjanie – jak widać – potrafią zdobywać takie informacje, takie nagrania. To jest bardzo niepokojące – zwrócił uwagę ekspert.
Niemcy jednak przekonują, że podsłuchana przez Rosję rozmowa stanowi wyjątek. Zdaniem szefa Bundeswehry, Borisa Pistoriusa, nieprzypadkowa jest data publikacji nagrania. Od dłuższego czasu toczy się dyskusja o przekazaniu Ukrainie rakiet manewrujących Taurus.
– To część wojny informacyjnej, którą prowadzi Putin. Nie ma co do tego wątpliwości. Jest to atak hybrydowy, którego celem jest dezinformacja. Chodzi o podział, chodzi o podważenie naszej jedności – tłumaczył Boris Pistorius.
Olaf Scholz publicznie powtarza, że nie ma mowy o tym, aby Berlin przekazał ukraińskiej armii rakiety Taurus. Niemiecka opozycja krytykuje za to rząd. Zdaniem gen. Dariusza Wrońskiego nagranie opublikowane przez rosyjską propaganda jest na rękę kanclerza.
– Może to być wszystko ustawione, żeby kontrolowany przeciek informacji sprawił, że oto Niemcy jako państwo stoją wobec faktu: „No cóż, nie możemy dać rakiet, skoro plany wyciekły, skoro plany są ujawnione” – powiedział ekspert.
Berlin od początku wojny na Ukrainie był wstrzemięźliwy w pomocy dla Kijowa. W marcu 2020 r., kiedy Rosja szła przez kraj najmocniejszym frontem, Niemcy wysłali na Ukrainę zaledwie pięć tys. hełmów.
TV Trwam News
źródło: radiomaryja.pl, 4 marca 2024
Autor: dj