Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Adamek we Wrocławiu

Treść

10 września na stadionie we Wrocławiu Tomasz Adamek spróbuje odebrać mistrzowski pas federacji WBC Ukraińcowi Witalijowi Kliczce. W ten sposób wyjaśniła się jedna z ostatnich zagadek ekscytującego pojedynku dotycząca miejsca jego rozegrania.
Do roli gospodarza oprócz Wrocławia aspirowała Warszawa, która oferowała Stadion Narodowy, naszą główną arenę przyszłorocznych piłkarskich mistrzostw świata. Miała za sobą poważne argumenty, z dwoma najważniejszymi - większą pojemność trybun (co za tym idzie - zdecydowanie większymi wpływami ze sprzedaży biletów) i pełnym zadaszeniem. Szczególnie istotny był ten drugi. Wrześniowa aura bywa bowiem kapryśna, nie można wykluczyć opadów deszczu, które na otwartym stadionie stanowiłyby ogromny problem. Wrocław i z nim sobie poradził, przekonując, że w dzisiejszych czasach jednorazowe przykrycie obiektu nie będzie stanowiło większego wyzwania. Należąca do braci Kliczko firma K2, organizująca walkę, po szczegółowej analizie wszystkich za i przeciw postanowiła, że odbędzie się ona w stolicy Dolnego Śląska. Nieoficjalnie wiadomo, że kluczową rolę odegrał dodatkowy zastrzyk gotówki od firmy SMG, operatora wrocławskiego stadionu. Nie bez znaczenia był także fakt, że Wrocław leży blisko niemieckiej granicy, a tam ukraiński champion ma rzesze fanów, którzy będą chcieli dopingować go na żywo. - Uważam, że Wrocław będzie doskonałym miejscem do zorganizowania tego pojedynku, dobrze, że podjęto taką decyzję - powiedział Adamek, który obecnie odpoczywa od boksu, oczekując w gronie rodzinnym na Święta Wielkanocne. Po nich rozpocznie przygotowania do pojedynku życia. Przyznał, że najprawdopodobniej znów wybierze górską miejscowość Bushkill w Pensylwanii na miejsce treningów. - Pozwala na wypracowanie wielkiej wytrzymałości - zaznaczył.
Kilkanaście dni temu, w ostatniej walce przed konfrontacją z Kliczką, Polak pokonał na punkty Irlandczyka Kevina McBride´a. Ukrainiec w czerwcu miał zmierzyć się z nieznanym rywalem, ale ostatecznie zrezygnował z tego. Chce bowiem skupić się wyłącznie na przygotowaniach do starcia z Adamkiem. Do pochodzącego z Gilowic pięściarza podchodzi poważnie, z szacunkiem, spodziewając się ciężkiej przeprawy. Polak, choć w królewskiej kategorii walczy niedługo i dysponuje skromniejszymi warunkami fizycznymi od championa WBC, zdążył błyskawicznie wyrobić sobie markę i renomę. Nie ukrywa, że o tytule marzy, a marzenia lubi realizować. - Nie mam nic do stracenia, wierzę w sukces, a wiara przecież góry przenosi - powiedział. Adamek był już mistrzem świata, ale w wadze junior ciężkiej i półciężkiej. Jeśli dojdzie na szczyt także w ciężkiej, zapisze się na stałe na kartach historii.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2011-04-21

Autor: jc