Adam Klocek pisze list
Treść
Pełnomocnik Adama Klocka, byłego kandydata na stanowisko dyrektora Filharmonii Krakowskiej, wręczył wczoraj przedstawicielom związków zawodowych oraz Rady Artystycznej Filharmonii Krakowskiej list otwarty niedoszłego dyrektora, a także udostępnił do wglądu oryginały dokumentów, których tłumaczenia przysięgłe kandydat złożył w Urzędzie Marszałkowskim. Dokumenty obejrzał także Leszek Zegzda, wicemarszałek województwa małopolskiego. - W ten sposób chciałem zamknąć sprawę mojego kandydowania na to stanowisko. Wiem, że na decyzję ministra nie ma to już wpływu, ale dla mnie ma to znaczenie. Chciałem wyjaśnić muzykom, pokazać dokumenty, które były podważane przez anonimowego melomana - mówi Adam Klocek. W ponad dwustronicowym liście Adam Klocek wyjaśnia, że odnosi wrażenie, iż "trwająca ponad trzy miesiące sprawa (...) zmieniła się w skomplikowaną, nie do końca uczciwą grę". Autor listu zwraca uwagę, że jego największą wadą był fakt, iż pochodził spoza układów. Pisze także, iż próbowano osłabić jego pozycję m.in. poprzez spuszczenie powietrza z kół samochodu, a w końcu poprzez donos. Adam Klocek zauważa również, że niepowołanie go na stanowisko dyrektora może mieć związek "z konfliktem pomiędzy rządzącą w województwie małopolskim PO a rządowym PiS". - Ta sprawa już za długo trwa. Przy okazji wiele złego spływa na nas, na Filharmonię Krakowską. Zgadzamy się na Adama Klocka, kandydata wybranego przez zarząd i nie rozumiemy, dlaczego anonim zaważył na nieobsadzeniu dyrektora w naszej instytucji - mówi Danuta Szmigielska-Gabryś, altowiolistka, przewodnicząca NSZZ "Solidarność" Filharmonii Krakowskiej. Jednocześnie przewodnicząca nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie, czy obejrzane wczoraj przez muzyków dokumenty uważa za prawdziwe. - Nie jestem fachowcem. Nie wiem czy są prawdziwe, ale wyglądały wiarygodnie - mówi Danuta Szmigielska-Gabryś. Pełnomocnikiem spotykającym się z muzykami w Filharmonii Krakowskiej okazała się Barbara Klocek, mama niedoszłego dyrektora Filharmonii Krakowskiej. I mama Adama Klocka przyszła także z dokumentami do Urzędu Marszałkowskiego. - Z mamą pana Klocka porozmawialiśmy miło przez dziesięć minut. Pokazała umowę z orkiestrą w Arizonie, a także dyplom syna z konkursu w Londynie. Ale o liście otwartym nic nie wiem - mówi Leszek Zegzda. Przypomnijmy, że Zarząd Województwa Małopolskiego wybrał na początku lipca Adama Klocka na stanowisko dyrektora Filharmonii Krakowskiej. Po tej decyzji marszałek Marek Nawara wystąpił do ministra z prośbą o odstąpienie od konkursu i zgodę na powołanie na stanowisko dyrektora Filharmonii Krakowskiej Adama Klocka, wiolonczelistę, obecnego dyrektora filharmonii w Kaliszu. Zanim minister zdążył odpowiedzieć, pod koniec lipca do marszałka, ministra oraz mediów trafił anonim, w którym można było przeczytać oskarżenia, że Adam Klocek sfabrykował swoje osiągnięcia artystyczne. Zdaniem anonimowego "melomana" m.in. konkurs dyrygencki w Londynie (Jansson Competition), na którego wygranie powoływał się kandydat na dyrektora Filharmonii Krakowskiej, nie istnieje. Wyjaśnienia Adama Klocka nie wystarczyły i w zeszłym tygodniu minister kultury nie wyraził zgody na powołanie go na dyrektora Filharmonii Krakowskiej bez konkursu. Czy Adam Klocek mimo wszystko może zostać dyrektorem Filharmonii Krakowskiej? Może, jeżeli zostanie ogłoszony konkurs na to stanowisko i jeżeli go wygra. - Zamierzam w czwartek wnieść na zarząd sprawę Filharmonii Krakowskiej. Moim zdaniem powinien być rozpisany konkurs na dyrektora - tłumaczy wicemarszałek Zegzda. Tymczasem marszałek Marek Nawara nie chce konkursu i twierdzi, że ma na stanowisko dyrektora Filharmonii Krakowskiej doskonałego kandydata, którego nazwiska nie chce zdradzić. Zatem co dalej z filharmonią? AGNIESZKA MALATYŃSKA-STANKIEWICZ "Dziennik Polski" 2007-10-03
Autor: wa