Przejdź do treści
Przejdź do stopki

7. kolejka piłkarskiej ekstraklasy

Treść

Sensacja w Sosnowcu: w meczu na szczycie Wisła tylko zremisowała z Polonią Bytom i straciła pierwsze w sezonie punkty. Takiego rozstrzygnięcia nikt się nie spodziewał, a do tego krakowianie mieli wiele szczęścia, bo mogli zejść z boiska pokonani.
Jak to możliwe, skoro niemal przez całe 90 minut przeważali i mieli mnóstwo okazji? W pierwszej połowie Polonia zaatakowała raz i od razu przyniosło to efekt: Marcin Radzewicz znakomicie dograł piłkę do Marka Bażika, a ten dopełnił formalności. Wisła miała więcej z gry, przeważała, raz po raz zatrudniała Wojciecha Skabę, ale bez efektu. Bramkarz gości spisywał się świetnie, miał też sporo szczęścia. Po przerwie zdesperowany trener Maciej Skorża wprowadził na boisko kolejnego napastnika Piotra Ćwielonga i ten się odwdzięczył, w końcówce zdobywając wyrównującego gola. Wcześniej jednak uratował wiślakom skórę, gdy wybił piłkę z linii bramkowej po uderzeniu Bażika. Był to jeden z dwóch momentów, w których bytomianie mogli upokorzyć rywali. Drugi miał miejsce minutę później, gdy Mariusz Pawełek doskonale obronił uderzenie Grzegorza Podstawka. To była okazja na 2:0, Wisła pewnie by się nie podniosła. A tak uratowała punkt, choć w drugiej połowie jej poczynaniami kierował chaos i bezradność. Polonia, mądrze ustawiona i poukładana, nie pozwoliła mistrzom Polski na wiele i sprawiła sporą niespodziankę.
Pierwsze w tym sezonie zwycięstwo przed własną publicznością odniósł Lech. Skromnie, bo skromnie, ale pokonał Odrę, dzięki czemu zmniejszył stratę do prowadzącej "Białej gwiazdy". Decydującą akcję w 19. minucie przeprowadzili najlepszy na boisku Sławomir Peszko i Jakub Wilk, wykończył ją ten drugi. Paradoksalnie w pierwszej połowie Odra w niczym lechitom nie ustępowała, sama miała sytuacje - niewykorzystane. Wszystko zmieniło się, gdy w 55. minucie za... dyskusję z kibicami drugą żółtą, w konsekwencji czerwoną kartkę, ujrzał Piotr Piechniak i od tej pory wodzisławianie oddali pole gospodarzom.
Po kilku słabszych występach nieźle wypadła Legia. Warszawiacy pewnie wygrali z Lechią, pierwszą bramkę zdobył wracający po kontuzji Takesure Chinyama. - Nawet przy stanie 2:0 zabrakło nam zimnej krwi i wyrachowania, by zdobyć kolejne bramki. W niewielu meczach będziemy mieli tyle sytuacji - mimo wszystko narzekał trener Jan Urban.
Niechciany w Wiśle Andrzej Niedzielan poprowadził chorzowski Ruch do piątego zwycięstwa w sezonie. Błyskotliwy napastnik błyszczał i imponował szybkością, był szalenie aktywny, strzelił drugą bramkę. Rozczarowała za to Cracovia, która atakowała zbyt rzadko i praktycznie nie stwarzała zagrożenia. Na pierwsze zwycięstwo na trenerskiej ławce Polonii Warszawa nie może się doczekać Duszan Radolsky. Tym razem prowadzona przez niego drużyna tylko zremisowała w Gdyni i to szczęśliwie, bo była gorsza. Punkt "Czarnym koszulom" uratował bramkarz Sebastian Przyrowski.
Piotr Skrobisz
Wyniki:
Legia Warszawa - Lechia Gdańsk 2:0 (1:0). Chinyama (22.), Radović (56.); KGHM Zagłębie Lubin - PGE GKS Bełchatów 1:1 (0:0). Ekwueme (50.) - Pietrasiak (86. - karny); Arka Gdynia - Polonia Warszawa 0:0; Ruch Chorzów - Cracovia Kraków 2:0 (1:0). Grzyb (13.), Niedzielan (75.); Lech Poznań - Odra Wodzisław 1:0 (1:0). Wilk (19. - głową); Korona Kielce - Śląsk Wrocław 1:1 (0:0). Edi (78.) - Sotirović (89.); Piast Gliwice - Jagiellonia Białystok 0:0, Wisła Kraków - Polonia Bytom 1:1 (0:1). Ćwielong (84.) - Bażik (17.).
Tabela

 1. Wisła			7	19	14:3
2. Ruch 7 15 9:4
3. Legia 7 14 8:1
4. Lech 7 13 16:10
5. Polonia B. 7 13 9:4
6. Lechia 7 10 10:9
7. Piast 7 10 8:11
8. Śląsk 7 9 8:8
9. Korona 7 8 8:10
10. Polonia W. 7 7 7:12
11. Odra 7 6 5:8
12. Bełchatów 7 6 6:10
13. Cracovia 7 6 5:12
14. Arka 7 5 4:6
15. Zagłębie 7 4 4:16
16. Jagiellonia 7 1 10:7
"Nasz Dziennik" 2009-09-21

Autor: wa