Przejdź do treści
Przejdź do stopki

23. kolejka piłkarskiej ekstraklasy

Treść

Piłkarze poznańskiego Lecha po raz kolejny w obecnym sezonie potwierdzili, iż opłaca się grać do końca, przesądzając o losach meczu w Gliwicach w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Dzięki temu zachowali pierwsze miejsce w tabeli, ale przewagi nad rywalami nie powiększyli, bo w Wielką Sobotę możni ligi byli solidarni i wyłącznie wygrywali. Pojedynek w Łodzi okazał się ostatnim na trenerskiej ławce Arki Gdynia dla Czesława Michniewicza.

Lech był zdecydowanym faworytem pojedynku z Piastem, niewiele jednak zabrakło, aby wrócił ze Śląska bez jakiejkolwiek zdobyczy. O ile bowiem do przerwy gospodarze dali się poznaniakom zepchnąć do defensywy i pozwolili im rozwinąć skrzydła, o tyle w drugiej części ambitnie walczący gliwiczanie byli blisko sprawienia sensacji. W 70. min wyrównali po uderzeniu Jakuba Smektały, a w końcówce powinni przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Ten sam Smektała znalazł się bowiem w świetnej sytuacji, ale zamiast podać do znajdującego się tuż przed pustą bramką kolegi, postanowił sam zakończyć akcję. Nic z tego nie wyszło, odpowiedź Lecha była nokautująca: w trzeciej minucie doliczonego czasu gry Marcin Kikut zdobył zwycięskiego gola, być może kluczowego w kontekście walki o tytuł. A gospodarze, oprócz punktów, stracili do końca sezonu kontuzjowanego Marcina Bojarskiego.
Efektownie zaprezentowała się Legia, która rozbiła beznadziejnie słabą Cracovię aż 4:0. Goście tylko przed wyjściem na boisko obiecywali ambitną grę i walkę o punkty, z każdą upływającą minutą przekonywali jednak, że nie mają żadnych atutów, by te plany zrealizować. Swobodnie poczynający sobie warszawiacy w ciągu pół godziny zadali rywalom trzy ciosy, a pierwszy, Takesure Chinyamy, mógłby być okrasą każdego stadionu świata.
Pod Wawelem interesujący spektakl stworzyły Wisła i Jagiellonia. Goście nie przelękli się siły mistrzów kraju, zagrali odważnie, bez kompleksów, dzięki czemu zyskało widowisko. Krakowianie rozpoczęli fantastycznie, już w trzeciej minucie przepięknym strzałem piętą bramkę zdobył Marcin Baszczyński (po podaniu Marka Zieńczuka - obaj byli najlepszymi graczami na boisku, obaj w czerwcu opuszczą Wisłę, bo według działaczy są już nieprzydatni) i było to trafienie na wagę kompletu punktów. "Biała Gwiazda" mogła i powinna wygrać wyżej, miała mnóstwo sytuacji, sam Rafał Boguski przynajmniej dwie idealne, ale co z tego? W trzecim kolejnym spotkaniu bramkę dla krakowian zdobył obrońca, napastnicy mają rozregulowane celowniki.
Najlepszy mecz pod wodzą Bogusława Kaczmarka rozegrała Polonia Warszawa, która już po 18 minutach pojedynku w Chorzowie prowadziła 2:0. Czwarty pojedynek z rzędu przegrała Lechia Gdańsk (mimo przewagi i wielu okazji), psując humor debiutującemu na trenerskiej ławce Tomaszowi Kafarskiemu.
W czwartkowej serii spotkań uwagę zwróciła kolejna przegrana Arki Gdynia. Nie przeszła bez echa, działacze podziękowali za pracę trenerowi Czesławowi Michniewiczowi.
Piotr Skrobisz
Wyniki:
Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 1:1 (0:1). Dudek (83.) - Adam Banaś (17. - głową); ŁKS Łódź - Arka Gdynia 3:0 (1:0). Smoliński (38.), Gevorgyan (46.), Świerczewski (54.); Polonia Bytom - Odra Wodzisław 1:1 (1:1). Grzyb (28.) - Matulevicius (45.); Legia Warszawa - Cracovia Kraków 4:0 (3:0). Chinyama (20.), Rybus (27.), Giza (29. - głową), Astiz (89. - głową); Piast Gliwice - Lech Poznań 1:2 (0:1). Smektała (70.) - Stilić (40.), Kikut (90.); Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok 1:0 (1:0). Baszczyński (3.); Ruch Chorzów - Polonia Warszawa 1:3 (1:2). Grzyb (25.) - Ivanovski (14.), Jodłowiec (18.), Lato (85. - wolny); Lechia Gdańsk - PGE GKS Bełchatów 1:2 (1:1). Surma (45.) - Popek (14.), Nowak (74.).
Tabela
1. Lech 23 48 40:16
2. Legia 23 47 41:12
3. Wisła 23 45 37:17
4. Polonia W. 23 45 32:15
5. Bełchatów 23 41 30:24
6. Śląsk 23 36 32:25
7. Jagiellonia 23 28 23:23
8. ŁKS 23 28 22:34
9. Ruch 23 26 16:24
10. Polonia B. 23 26 25:35
11. Arka 23 25 18:27
12. Odra 23 25 17:28
13. Piast 23 25 13:21
14. Lechia 23 22 20:34
15. Cracovia 23 21 18:34
16. Górnik 23 19 13:27
"Nasz Dziennik" 2009-04-14

Autor: wa